Roselle
Dołączył: 23 Wrz 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 20:19, 24 Lis 2009 |
|
Dzisiaj miałam za zadanie znowu sprostać wyzwaniu z moim ulubieńcem Efektem II. Wyszłam z domu gryząc soczyste jabłko i wolnym kroczkiem wbiłam do stajni. Konie były po śniadanku a teraz odpoczywały po nim.Mmmm cisza jaką lubie, Del sobie smacznie spała a Bum drapał sie o ścianę.Bawarka osypiale spoglądała ku mnie a Efekt popijał chłodną wodę z poidła , a gdy zobaczył nmie a tak dokładniej moje kuszące jabłko w dłoni zerwał się z poidła i zaczął żebrac odemnie kawałek. Podeszłam do gniadosza i pogładziłam go po chrapach.
-Już ciii. Masz
I podałam mu drugą stronę jabłka. Ogieros smacznie schrupał swoją połowę i tak jakby machnięciem łbem podziękował mi. Przystanełam nachwilkę i jeszcze trochę popatrzyłam na Efekciora po czym odezwałam się:
- Masz ze mną dzisiaj skoczki więc prosze być grzecznym.
gier tak jakby się zainteresował ponieważ zaczął patrzeć sie na mnie i postawił wesoło uszy ku mnie.
Akurat Ross wchodziła do stajni i poprosiła mnie żebym mu dokładnie wyczyściła ogon , a ja spytałam sie jej dlaczego. Dziewczyna popatrzyła sie na mnie i z łobuzerskim usmiechem oddaliła się ku kawiarni. Westchnąwszy otworzyłam boks gniadoszka i głaszcząc go po szyji schodząc w zdłuż tyłu , sprawdziłam co jest nie tak z ogonem. No tak pan Efekt stwierdziłze sie wytarza akurat tam gdzie są rzepy . No cóż najwyżej pare minut więcej poświęce na wyciąganie ich .
Założyłam mu kantar wiszacy na wieszaczku koło jego boksu z ładnie wygrawerowanym napisem Efekt na tabliczce która była umocowana do błekitnego kantara.Dopiełam uwiąz , który po drodze zgarnełam z bramki od padoku. Pomyslałam że to Ross bo pasował jak ulał do niebieskiego kantara rumaka i dopiąwszy karabińczyk do kółka w kantarku wyprowadziłam Efekta przed bokgdzie go nastepnie uwiązałam do wmurowanego w ścianę kółka do uwiązywania koni. Poklepałam ogierasa po gniadej szyjce i oznajmiłam żeby sie niedenerwował że idę po sprzęt na nasz wspólny trening. Przed całkowitym odejściem spojrzałam jeszcze raz na gniadoszka czy przypadkiem sie nie denerwuje , ale był zafascynowany bawieniem się wieszaczkiem. Ja natomiast gdy już byłam w siodlarni tak dobrze mi znanej , w końcu sama ją projektowałam . Weszłam do mniejszego przedsionka , którego drzwi były z machoniu z metalową tabliczką z napisem : Roselle. Powiem że jej "mały kąt" nie był opustoszały bo roiło sie tu od przeróżnych czapraków , róznych kolorów ochraniaczy. Jednak ja wybrałam proste siodło skokowe i ogłowie z nachr.meksykanskim . Do tego błękitny pełny czaprak z bardzo ładną granatowo-białą lamówką i komplet ochraniaczy tak samo błekitnych. Stwierdziłam że wypicuje go na trening i że ross nie będzie miała nic przeciwko i wziełam błękitne gumki , który już wczesniej upatrzyłam na drewnianej szafeczce. Zabrałam ze soba jesczcze komplet błękitnych szczotek i wyruszyłam z siodlarni zamykając drzwi popchnięciem. Gdy ogieros zobaczył co tacham zaczał machac łbem i wesoło rżeć. Widac że lubi błękit . Siodło położyłam na wieszaku na siodła a ogłowie powiesiłam na wieszaczku , który jak wczesniej wspominałam wisiał na drzwiach boksu Efekta. Najpierw wyczyściłam iglakiem starannie jego sierść ze sklejek i błotka z tarzania się , a już zachwilke zamieniłam iglaczka na miekką szczotkę i zgrzeblo i wyczyściłam pozostałości po błotku czyli kurz . Wziełam kopystkę i wyczyściłam Efektovskie kopytka z błotka i słomy , a gdy juz to zrobiłam , rozczesałam szczotką grzywę , grzywkę i ogon gniadoszka. Wziełam parenaście gumek i pokolei na jego kruczej grzywie zrobiłam zadbale wzdłuż koreczki , a na samym początku jego długiego ogona zaplotłam kawałek warkocza.Po czym wziełam ogłowie i pokazującje ogieraskowi założyłam je bez żadnych przeszkodzeń. Konik stał bardzo ładnie więc nie musiałam jakoś się z nim siłowac. Po ogłowiu czas na siodło które założyłam razem z czaprakiem tak samo ładnie jak ogłowie.Zachwile już zakładałam gniadoszowi na ładne zgrabne , ale umięsnione nóżki ochraniacze , a gdy już komplet na wszystkie nóżki założony podpiełam nachrapnik i inni paski jak i popręg. Założyłam kask , zapiełam rzepy w rękawiczkach i wio !. Weszłam na ujeżdzalnie tak dobrze mi znaną , podpiełam jeszcze do samego końca popręg tak by siodło sie nie ssuneło i nie obciskał konia . Włożyłam nogę w strzemiono , wybiłam się i hop na siodło ! . Wsadziłam nogi do strzemion by sprawdzić czy są dobre . Były za długie o jedną dziurkę więc skróciłam , wsadziłam ponownie nogi i ruszyłam żwawym stępem na luźnej wodzy. Po 10 minutkach luzackiego stępu , zebrałam wodze i dałam konisku łydkę na znak by zakłusował. Bawiłam się wędzidłem a ogieros ładnie schodził z główką. Zaczełam jeszcze bardziej napinać wodze , i dałam znak Efektowi by się zebrał. Efekt dobrze wiedział co ja od niego wymagam i szedł zebrany jednak zwolnił nieco . Cmoknełam , i nie odpuszczałam mu dopóki nie miał na tyle dobrego tepa by był to ekstrawagancki kłus. przy pierwszym najbliższym narożniku zrobiliśmy skret w prawo , po czym najechaliśmy na drągi . Ogierek ładnie przeszedł jednakże puknął 2 razy pod koniec. Poklepałam go i najechałam jeszcze raz. Teraz przeszedł na czysto. Poklepałam go i zrobiłam jeszcze 4 kółka kłusem i w połowie 5 kółka przy drugim narożniku zagalopowałam. Efekt niechciał się skoncentrowac i zagalopował na złą nogę więc przeszłam do kłusa i spróbowałam jeszcze raz. Teraz ładnie zagalopował i na dobrą nóżkę. Z początku wiercił się trochę z główką. Odpuściłam mu nachwilkę i jeszcze raz zebrałam cofając trochę łydkę do tyłu. Teraz nie wiercił się z główką i ładnie galopował. Najechałam z nim na 50 cm kopertkę na rozgrzewkę. Ładnie ładnie chociaż za bardzo pośpieszył i za blisko sie wybił. Zachwilkę skoczyliśmy sobie 60 cm okserek. Tym razem go przytrzymałam i dałam łydkę przed skokiem. Koń jak zwykle duzy zapas , tym razem wybił się w dobrym miejcu. Poklepałam go i juz zachwilkę najeżdzałam na 100 cm triplebarre. Zabardzo pospieszył chociaz trzymałam go jak mogłam wiec za kare w ostatniej chwili skręciłam go zewnętrzną wodzą i zewnętrzną łydką w drugą strone. Nie spodobało mu sie to zabardzo bo postawił uszy po sobie i zaczął machać ogonem , a ja za to przyłożyłam mu mocniej łydkę i zacmokałam . W końcu miał dobre tempo i sie nie wyrywał gdy najeżdzałam. Oddałam rękę i krzyknełam : hop!. Koń się trochę spłoszył fakt moja wina , ale skoczył na czysto. Najechałam jeszcze raz tym razem bez krzyknięcia i konik straasznie wysoko sie wybił przez co zrobiłam troche nie ten półsiad nieprzygotowana na taką niespodziankę jednakże skok wyszedł ladnie. Skoczyłam jeszcze pary razy ta przeszkode , i najechałam na okser 120 cm . Oddałam wodze i przyłożyłam łydki. Ogier ładnie sie wybił i świetnie baskilował . Poklepałam go i najechałam jesczze raz , dwa i trzeci by to udoskonalić. Nastepna przeszkoda to 1125 cm stacjonata. Gdy najeżdzalam , Efekt zwolnił tępa do normalnego , wolałam jednak przyśpieszyć z deka i go pogoniłam łydką jednak od zrobił wyłamkę.
Zrozumiałam go ponieważ to dość wysokie i najechałam jeszcze raz. Tym razem znowu wyłamka więc stwierdziłam ze zrobie inaczej .Podeszłam stepem do przeszkody i pokazałam ją mu z lewej strony i prawej , z ukosa też. Ogier poszturchał drągi chrapami , popatrzył sie na nią a ja go poklepałam skręciłam i przejexchałam kułeczko kłusem. I najechałam. Teraz jechał lekko podekscytowany ale było widać że sie obawia że nie skoczy. Cmoknełam i przy przeszkodzie dałam mu łydke i zacmokałam pare razy. Ogier bardzo ładnie skoczył jednak z lekkim zawachaniem. Poklepałam go bo sie spisał i najechałam jeszcze raz teraz gnał jak strzała aż musiałam go podtrzymać. Oddałam wodze , obeszło się bez łydki. Fantastyczny Skok !. Efekt było widac że już jest zmęczony wiec zaczełam z nim stepowac i dałam mu sie kerowac poniewaz puściłam luźno wodze. Postepowałam z 10 minut i żwawo zeskoczyłam z gniadego grzbietu. Zaprowadziłam go do stajni gdzie zdałam relacje Ross , rozsiodłałam ogierka i dałam mu w nagrode smaczek , a ja udałam sie z Ross do kawiarni na capuccino i ciastko |
Post został pochwalony 0 razy |
|